mateusz792 pisze: ↑2020-07-30, 12:07
W supermarkecie, nie ufam targom, w marketach jednak jest większa pewność że Ci nie sprzedadzą czegoś popsutego, niesmacznego, albo zatrutego xD No i ceny bywają niższe.
Czuję, że muszę się wypowiedzieć na ten temat
Na targu fakt, mogą ci opchnąć nadgnite warzywa w cenie świeżych, ale po prostu zwraca się na to uwagę i mówi że tego się nie chce. Czasem na targach faktycznie jest towar z tego samego źródła co w supermarketach, ale niekoniecznie. Nieraz owoce i warzywa pochodzą od jakiegoś małego rolnika z niedużej, ekologicznej uprawy. Wtedy dużo lepiej kupować u takiego, nie tylko ze względu na smak i walory zdrowotne, ale i żeby wesprzeć jakiegoś człowieka bezpośrednio i wynagrodzić mu jego pracę niż nabijać kieszenie wielkim korporacjom (często zagranicznym). Z cenami jest różnie. Pracowałam w sklepach i tam zawsze robiłam zakupy od razu w pracy/po pracy, ale jak kiedyś poszłam na rynek to się bardzo zdziwiłam, że tam np. pomidory są po 1,5 zł za kg, a w sklepach wszędzie po 5 zł. I za 2 albo 3 pomidory zapłaciłam 50 groszy
Często ceny są naprawdę atrakcyjne, ale to pewnie zależy od sezonu i miejsca, od samego sprzedającego i skąd te rzeczy ma.
Pewnie wielu ludzi nie wie też, że markety wyrzucają ogrom dobrych warzyw i owoców tylko dlatego, że np. mają brzydszy kształt lub mają jakieś przebarwienie, a każdy chce kupić idealny produkt, chociaż idealny wygląd im wcale nie jest potrzebny. Smutne to jest i w miarę możliwości powinno się ratować te produkty przed wywiezieniem na śmietnik. Sama ostatnio przyniosłam parę takich rzeczy, które poszły na straty tylko dlatego że np. folia trzymająca cykorię na tacce była naruszona, a warzywo samo w sobie było świeżutkie i w 100% zdatne do jedzenia.
To tyle w tej kwestii
Nie odpowiem na ostatnie pytanie, bom nie w temacie, a widzę że wątek się zastał. Żeby ruszyć to odpowiem na poprzednie pytanie.
Zależy od poziomu płyty i stopnia w jakim ją lubię, od aktualnego mojego humoru i tego co akurat mi bardziej pasuje. Czasem lubię posłuchać jakiegoś albumu w całości (zwłaszcza w skupieniu na nim), ale zdecydowanie częściej w moim odtwarzaczu królują playlisty z tym, co w danym dniu najlepiej mi się słucha. Mam zlepki piosenek nawet na odpowiednią pogodę, okoliczność, miejsce i porę roku
Np. jesienią/zimą w mglisty pochmurny dzień słucham playlisty x, przy wakacyjnym klimacie y, gdy jest mróz i śnieg to z, a podczas beztroskiej jazdy pociągiem o wschodzie słońca nad wiosennymi łąkami też słucham czegoś innego, niż jadąc moją ulubioną autobusową linią nocną
Przez połowę życia słucham tego samego, z małymi zmianami i co roku w danym momencie powracam do tego samego. Z płyt, które bardzo kocham jako całość i lubię do niej wracać od A do Z, mam jedną.
Uf. To teraz moje:
Sałata lodowa czy kapusta pekińska?